Po rosyjskim ataku na Ukrainę wiele osób zastanawia się, jak może wesprzeć Ukrainę i jej obywateli. Słowa otuchy, wyrazy wsparcia, udział w protestach to sposoby na wyrażenie poparcia dla Ukrainy. Są jednak i inne, znacznie bardziej realne formy pomocy. Michał, uczeń naszej szkoły wyjechał na granicę polsko – ukraińską, by pomóc nadciągającym z wojny uchodźcom. Posłuchajcie, co chce nam przekazać z zaistniałej tam sytuacji.
Jak twoim zdaniem wygląda sytuacja na granicy?
Sytuacja wygląda na opanowaną, a cała organizacja opieki i bezpieczeństwa działa dobrze. Problem stanowią jedynie osoby, które nie pochodzą z Ukrainy. I niestety głownie z ich powodu dochodzi do naprawdę niebezpiecznych incydentów, ale dzięki zaangażowaniu policji, wojska, służb granicznych i patroli obywatelskich wszyscy mogą czuć się w miarę bezpiecznie.
Czego najbardziej potrzebują uchodźcy?
Można powiedzieć, że wszystkiego – jedzenia, ubrań i telefonów, dzięki którym mogliby skontaktować się z bliskimi. Wszyscy staramy się pomagać, jak tylko jest to możliwe, ale niestety pojawia się również problem z komunikacją, brakuje wystarczającej liczby tłumaczy.
Jak wygląda pomoc polskich wolontariuszy?
Wolontariusze zajmują się głównie zapewnieniem uchodźcom noclegów, ale też udzielaniem informacji co do planowanych miejsc pobytu. Starają się też wspierać, chociażby miłym gestem. Uwierzcie, sytuacja jest bardzo trudna, a poczucie zagubienia, strachu i niemocy na twarzach tych biednych ludzi udziela się każdemu, nawet największym twardzielom.
A jak wyglądała tam na miejscu twoja praca?
Pojechałem tam w ramach wsparcia dla tamtejszej jednostki strzeleckiej. Moje obowiązki polegały głównie na ochronie wolontariuszy, ale też na pomocy przy planowaniu noclegów, udzielaniu informacji dotyczącej posiłków, jak również i transportu. Prawdę mówiąc robiliśmy wszystko, aby chociaż trochę ulżyć tym biednym ludziom i zmniejszyć ich poczucie zupełnej bezsilności.
I już na koniec, opowiedz o swoich emocjach związanych z całą sytuacją na granicy.
Co tak naprawdę czułeś widząc tyle ludzkich dramatów…
Wyjeżdżałem z nastawieniem na maksymalną pomoc i sądziłem, że zdołam opanować swoje emocje i wzruszenie. Ale widok ludzi pozbawionych tak naprawdę wszystkiego, tej ludzkiej rozpaczy, strachu w oczach i paniki, nie pozwolił mi do końca zdystansować się w tej sytuacji. Obraz przestraszonych twarzy dzieciaków, zagubionych młodych kobiet, zmęczonych do granic wytrzymałości ludzi w podeszłym wieku, zapamiętam jeszcze na długo.
Rozmawiał z nami:
Michał z klasy 3LO
Wywiad przeprowadziły panie:
K.Osak i A.Rokita
Dodaj komentarz